wtorek, 30 czerwca 2015

Niedziela dla włosów

Witajcie! Dzisiaj post z mojej "Niedzieli dla włosów", w której pojawiły się dwie nowości. 


  • Na całą noc nałożyłam na długości olejek sezamowy Wellness&Beauty.
  • Następnie umyłam włosy używając odżywki Supreme Oils Avon oraz nowego szamponu w kremie Yves Rocher, który jest to zdobycia w moim rozdaniu :)
  • Na około 30 minut nałożyłam nową maskę Pokrzepol - dostałam ją w małej osiedlowej aptece
  • Na koniec tradycyjny duet - tonik wzmacniający  i eliksir odżywczy Elseve.
Zdjęcie zrobiłam następnego dnia rano, po nocy i koczku:

 

















Włosy były mięciusieńkie, w dotyku niczym jedwab. Są w idealnym stanie, końcówki dalej zadowolone. Uważam, że to udana niedziela dla moich włosów. :)

Przypominam Wam o rozdaniu - dzisiaj ostatni dzień, kiedy czekam na Wasze zgłoszenia. Wystarczy kliknąć w poniższe zdjęcie.


http://lustlure.blogspot.com/2015/06/pierwsze-rozdanie-u-love-nature-beauty.html

Pozdrawiam i do następnego! :)

czwartek, 25 czerwca 2015

Review - Bania Agafii żeńszeniowy scrub do twarzy + Niedziela dla włosów

Witajcie po dłuższej nieobecności, niestety nie miałam przez kilka dni dostępu do komputera. Dzisiaj podwójny post - recenzja i szybka "Niedziela dla włosów". Zanim zacznę, przypominam o moim pierwszym rozdaniu (wystarczy kliknąć w obrazek):

http://lustlure.blogspot.com/2015/06/pierwsze-rozdanie-u-love-nature-beauty.html

***


Co mówi producent?

Żeńszeniowy scrub do twarzy stworzony specjalnie dla pielęgnacji tłustej i problematycznej skóry. Głęboko oczyszcza, złuszcza i regeneruje skórę. Daruje długotrwałe odczucie świeżości, tonizuje i zmiękcza skórę.
Składniki aktywne:
Puder żeńszeniowy – naturalny scrub, głęboko oczyszcza skórę twarzy
Liść borówki brusznicy- posiada działanie tonizujące i przeciwzapalne
Olej dzikiej róży – bogaty w witaminy A, E i C, regeneruje, przywraca skórze zdrowy wygląd
Organiczny pszczeli wosk  - tworzy dodatkową ochronę przed wpływem środowiska zewnętrznego.
Produkt zawiera 100% naturalnych składników. 

Skład:

Salt (sól), Glycerin (gliceryna), Butyrospermum Parkii (masło shea), Cocamidopropyl Betain (łagodny środek myjący), Panax Ginseng Powder (puder żeń szeń), Macadamia Ternifolia Seed Oil (olej macadami), Vaccinium Vitis-ldaea Leaf Extract (liść borówki brusznicy), Rosa Canina Fruit Oil (olej dzikiej róży), Organic Cera Alba (organiczny pszczeli wosk), Tocopherol (witamina E), Parfum (zapach).

Fajny skład, krótki i treściwy. Szkoda tylko, że producent zdecydował się na dodanie zapachu niewiadomego pochodzenia - jest to moje jedyne zastrzeżenie. 

Konsystencja, kolor, zapach:



Scrub ma konsystencję gęstej pasty o jasnym, kremowym kolorze i bardzo delikatnym zapachu. 

Opakowanie:


Stylowe, okrągłe opakowanie o pojemności 100 ml. Zakręcane, co dla niektórych jest wadą, ale ja bardzo lubię takie opakowania 

Działanie:

Mocny z niego gagatek! To taki typowy "ostry zdzierak". Zdecydowanie odradzam go osobom z wrażliwą skórą - dla mnie jest za mocny, by stosować go co tydzień. Niemniej jednak, osoby z naprawdę tłustą skórą - a takiej tej peeling jest dedykowany - powinny być z niego naprawdę zadowolone. Buzia po jego użyciu jest idealnie gładka i wyraźnie oczyszczona. Świetnie przygotowuje na dalsze zabiegi, takie jak użycie maski. 
Nie byłabym sobą, gdybym nie wypróbowała go na innej części ciała niż twarz. W ostatnią niedzielę zdecydowałam się użyć go jako peelingu do skóry głowy. Tutaj nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - spisał się świetnie, włosy były wyraźnie odbite u nasady i oczyszczone. 

Dostępność:

Ja swój scrub zakupiłam w warszawskiej BioOrganice w cenie 17,50 zł. Kosmetyki z serii "Bania Agafii" dostępne są w większości sklepów z kosmetykami naturalnymi. 

Podsumowując:

To dobry peeling dla osób, które lubią i potrzebują mocnego złuszczenia skóry twarzy. Inaczej może być za mocny i może spowodować podrażnienie. Jednak wszystkim polecam go jako gotowy peeling do skóry głowy - w tej roli spisuje się świetnie. 


***

Moja "Niedziela dla włosów" występowała następująco:
  • Na całą noc nałożyłam na włosy olejek sezamowy Wellness&Beauty
  • Rano umyłam włosy przy użyciu: żeńszeniowego scrubu Bania Agafii, maski dla wrażliwej skóry głowy NaturVital oraz mydła cedrowego Bania Agafii 
  • Na około 20 minut nałożyłam maskę Cesarzowe Jagody ''Głęboka regeneracja i odżywianie'' Gzel for Natura Siberica
  • Po zmyciu użyłam toniku wzmacniającego i eliksiru odżywczego Elseve
Włosy prezentowały się tak:

 tak, na dole są moje nogi :D

Włosy były mięciutkie i dociążone. Od czasu wizyty u fryzjera są zawsze wygładzone i nie mam problemu z idealną taflą. Na razie nie mam ostatecznej opinii o tej masce, ale wydaje mi się, że może stać się moją ulubienicą. 

Używałyście peelingu z recenzji? A może znacie inne godne polecenia? Dajcie znać w komentarzach i serdecznie zapraszam Was na rozdanie!

wtorek, 16 czerwca 2015

Pierwsze rozdanie u Love Nature Beauty!

Hej! Mam nadzieję, że ten dzień był dla Was równie udany jak mój. Chcąc sprawić, by był jeszcze lepszy, dzisiaj ogłaszam pierwsze rozdanie w historii bloga! 



Mam nadzieję, że jesteście równie podekscytowane, co ja! :) Ostatnio sama miałam przyjemność wygrać w konkursie u Oli z bloga Naturally in love, a chyba każda z nas lubi dostawać prezenty. 

Co jest do wygrania?

  • Yves Rocher, Szampon w kremie Low ShamPoo - czyli nowość, która dokładnie dzisiaj pojawiła się na półkach w sklepach stacjonarnych. Ma bardzo łagodny skład, zero silnych detergentów - idealny dla wrażliwców. 
  • Yves Rocher, Żel pod prysznic Un Matin au Jardin Kwiaty wiśni - żel o delikatnym zapachu i składzie opartym na soku z aloesu. Idealny na lato! :)
  • 3 maski Ziaji - nawilżająca, regenerująca i oczyszczająca - chyba każdy je zna i wiem, że mają wiele fanek. Idealne do wakacyjnej kosmetyczki. 
  • Demico, mydło Nutra Peeling - naturalne mydło świetnej jakości, zakupione na Targach Medycyny i Kosmetyki Naturalnej w Warszawie. Więcej możecie poczytać o nim tutaj - click!
Co należy zrobić, by zdobyć te nagrody?
  
W zasadzie nic wielkiego. :)  Należy być publicznym obserwatorem mojego bloga. Następnie udostępnić informację o konkursie na swoim blogu (wraz z linkiem) lub na Facebook'u. Informacja = pierwsze zdjęcie z tego posta i link. Na koniec, w komentarzu pod tym postem, proszę o informację pod jakim imieniem/nickiem mnie obserwujesz, a także gdzie umieściłaś informację o rozdaniu. Proszę, byś zostawiła także swój adres e-mail, bym mogła się skontaktować ze zwycięzcą. 


Regulamin rozdania:
1. Konkurs trwa od 16 do 30 czerwca 2015 r. do godziny 23:59.
2. Sponsorem nagrody jestem ja, autorka bloga.
3. Warunkiem wzięcia udziału w konkursie jest bycie publicznym obserwatorem mojego bloga, a także udostępnienie informacji o konkursie na swoim blogu lub profilu Facebook (publicznie).
4. Zwycięzca jest tylko jeden.
5. Zgłoszenia do konkursu należy pozostawiać pod tym postem.
6. W konkursie można wziąć udział tylko raz.
7. Zwycięzca zostanie wyłoniony poprzez losowanie.
8. Ogłoszenie wyników nastąpi do trzech dni od zakończenia konkursu na blogu oraz zwycięzca zostanie poinformowany mailowo.
9. Na dane do wysłania nagrody czekam kolejne trzy dni. Jeśli zwycięzca się nie zgłosi to zostanie wylosowana kolejna osoba.
10. Nagroda zostanie wysłana w ciągu tygodnia od otrzymania danych od zwycięzcy.
11. Osoby niepełnoletnie muszą mieć zgodę rodziców lub opiekunów.
12. Wysyłka nagród tylko na terenie Polski.
13. Zgłaszając się do konkursu uczestnik wyraża zgodę na akceptację regulaminu oraz na przetwarzanie swoich danych osobowych zgodnie z Ustawą o Ochronie Danych Osobowych (Dz.U.Nr 133 pozycja 883).


Mam nadzieję, że nagrody Wam się podobają i z chęcią weźmiecie udział w konkursie. Serdecznie Was pozdrawiam i czekam na Wasze zgłoszenia pod tym postem! :)

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Wizyta u Ekofryzjera Haircology

Witajcie! Dzisiaj post inny, niż wszystkie - recenzja wizyty u fryzjera. I to nie byle jakiego! 
Generalnie z fryzjerami żyłam zawsze na bakier. W moim rodzinnym mieście nie mogłam znaleźć nikogo, kto by zrozumiał moje potrzeby i zdanie: "Przyszłam podciąć TYLKO końcówki." Często wychodziłam niezadowolona, więc wizyt w salonie unikałam jak ognia. Gdy zaczęłam świadomie pielęgnować swoje włosy, kupiłam nożyczki fryzjerskie i zaczęłam włosy podcinać sobie sama. Tym razem zdecydowałam się przełamać swoją niechęć do fryzjerskiego fotela.

Salon Haircology mieści się przy ulicy Rozbrat 44A - z okien mamy widok na piękny park, nie widać i nie słychać dźwięków ulicy. Brakuje mi na drzwiach informacji o godzinach otwarcia salonu.


Wnętrze jest bardzo przyjemne. Ładnie pachnie, jest jasno i czysto, dominuje motyw drewna i szkła. To moje klimaty, więc od razu się odnalazłam w tym miejscu. Podobała mi się także muzyka - dzisiaj mojej wizycie towarzyszył Artur Rojek i jego najnowsza płyta. 

(aktualnie fotele mają czarne obicia)

Filozofia salonu opiera się na korzystaniu z kosmetyków o naturalnych składach, pozbawionych takich substancji jak: parabeny, parafina, emulgatory PEG, silikony, SLS i SLES i syntetyczne związki zapachowe. To mnie skusiło, by tu przyjść - zawsze po wizycie u fryzjera moje włosy były nienaturalne, oblepione silikonami i bardzo swędziała mnie skóra głowy. Teraz już wiem, dlaczego i cieszę się, że znalazłam miejsce, gdzie podchodzą do włosów "na poważnie". Przynajmniej w teorii.
Zdecydowałam się na zabieg EKORegeneracji wraz ze strzyżeniem. Koszt to 140 zł. Uważam, że ta opcja opłaca się najbardziej - zwykłe strzyżenie wyniesie nas 120 zł, więc warto dołożyć te 20 zł i dać włosom coś więcej.

Jak wyglądała sama wizyta?

Byłam umówiona na godzinę 12:00. Przyszłam sporo przed czasem i nie wiedziałam, czy mogę już wejść. W środku niby było zapalone światło, ale nikogo nie było widać. Jak już wcześniej wspomniałam, na drzwiach wejściowych nie ma informacji o godzinach otwarcia. Pomyślałam, że poczekam chwilę w parku i wejdę punktualnie. 

Jak się okazało, salon był już otwarty. Po chwili wyszedł do mnie fryzjer. Właśnie - fryzjer. Owszem, miły, sympatyczny, ale nie wiem jak ma na imię! W czasie wizyty odczuwałam z tego powodu pewien dyskomfort - nie wiedziałam, jak mam się do niego zwracać. A że nieśmiała ze mnie istota, to wstydziłam zadać pytanie o jego godność. No cóż... 

Zostałam zaproszona na fotel. Ogromny plus za to, że pan fryzjer najpierw dotknął moich włosów, zapoznał się z ich strukturą, grubością i zapytał o moje oczekiwania. Nie były duże - przyszłam tylko podciąć rozdwojone końce. 

Następnie przeszliśmy do mycia. Nie umiem powiedzieć, jakie kosmetyki zostały użyte - prawdopodobnie marki Davines lub NATURALTECH - o takich wspominają na swojej stronie. Pierwszy raz mycie u fryzjera było dla mnie przyjemnym doświadczeniem - fryzjer nie drapał mnie po głowie, tylko masował; nie ciągał i nie wyrywał włosów; dodatkowo fotel był niesamowicie wygodny, a przy moim wzroście to ważne - nie zaliczam się do maluchów. 

Po myciu fryzjer wmasował w moje włosy i skórę głowy maskę. Nie mam pojęcia jaką. Nie chcę, żeby wyszło, że się czepiam, ale na stronie opis zabiegu jest taki:


Cóż, przy mnie maski nikt nie robił. Owszem, na początku fryzjer zapytał, czy nie borykam się z jakimiś problemami, ale nie usłyszałam, jaką maskę mi proponuje. Jestem praktycznie pewna, że nałożono mi gotową maskę - nie boli mnie to specjalnie, ale nawet nie wiem, jaka to. Fakt, że nie wykonano na moich oczach mieszanki jest zaprzeczeniem filozofii salonu - gdybym była inna, zaczęłabym się czepiać, ale wolałam poczekać na efekt końcowy.

Następnie na około 20 minut umieszczono moją głowę w magicznym przyrządzie, który miał pomóc składnikom "wejść" w głąb włosa. Urządzenie wytwarzało to ciepłą parę wodną. Niestety nie wiem, jak się nazywa, ale wyglądało tak:


I w tym momencie uderzyła mnie dziwna atmosfera panująca w salonie. Nie oczekiwałam, żeby przez ten czas ktoś mnie zabawiał. Ale w tym czasie na sali były tylko dwie osoby - ja i mój chłopak. Wszyscy byli naprawdę mili, zaoferowano mi coś do picia, pod nos podsunięto stos gazet, ale... Nie dość, że siedziałam zestresowana, bo oddawałam swoje włosy (w pewnym sensie swój skarb, ale o tym innym razem) w ręce obcego człowieka, to zostałam zupełnie sama. Wszyscy pracownicy siedzieli w swoim pomieszczeniu. Podkreślę, że nie oczekiwałam, że ktoś mnie będzie zabawiał, ale atmosfera na pewno nie była domowa i przyjacielska. Czuło się wyraźny dystans między pracownikami i klientem, bo gościem na pewno bym się nie nazwała.

Następnie fryzjer spłukał maskę i na koniec wykonał masaż głowy. To było świetne doświadczenie, bardzo odprężające - nigdy nikt nie dotykał mojej głowy w ten sposób :D (jakkolwiek dziwnie to brzmi).

Samo strzyżenie było formalnością. Na początku zapytałam, czy nie lepiej byłoby podciąć moje włosy, nadając im na dole kształt litery U czy łódki. Fryzjer powiedział, że to da bardziej naturalny efekt i przystąpił do działania. Trwało to dosłownie chwilę. 

Ostatni etap - suszenie. Moje włosy nienawidzą suszarki. Po prostu jej nie znoszą. Zwłaszcza tej z ciepłym nawiewem. I niestety z taką przyszło im się tu spotkać... Powiem szczerze, że zaskoczyło mnie to, ale rozumiem, że taka szybciej suszy włosy. Włosy też nie zostały z żaden sposób zabezpieczone przed tak wysoką temperaturą. W czasie suszenia fryzjer używał także dużej, okrągłej szczotki. Na koniec spodziewałam się jakiegoś olejku, by zabezpieczyć włosy i dopieścić je po tak intensywnym suszeniu. Niestety, nic takiego się nie stało.

Zdjęcie poniżej przedstawia efekt końcowy:


W dotyku są miękkie i bardzo gładkie, pachną ziołowo. Końce wyglądają tu nieatrakcyjne - są spuszone po suszeniu (niestety, dlatego nigdy nie używam suszarki). Po bliższej obserwacji widzę, że fryzjer pozbył się zniszczonych końców. Ale kształt kompletnie nie przypominał "U". Wtedy przypisałam jego brak suszarce.

Jakieś pół godziny po wyjściu z salonu chłopak zrobił mi zdjęcie na dworze:


Tutaj włosy wyglądają już lepiej. Nie są tak spuszone i rzeczywiście bardziej przypominają "U". Mam nadzieję, że po pierwszym myciu w domu będzie on jeszcze bardziej widoczny. 

Czy jestem zadowolona? Czy wybiorę się jeszcze raz?

Jak już wspomniałam, za całość zapłaciłam 140 zł. Długo się zastanawiałam, czy zdecydować się na tę wizytę, bo dla studenta to naprawdę duża suma. To najdroższa wizyta fryzjerska w moim życiu. 
Ogólnie efekt mi się podoba - czuć, że włosy są odżywione. Ostatecznej opinii na temat cięcia jeszcze nie wystawię - suszarka skutecznie maskuje końcowy efekt. Ale wydaje mi się, że fryzjer wykonał to, o co go poprosiłam. Bardzo się cieszę z tego, że nie swędzi mnie skóra głowy. Oznacza to, że rzeczywiście użyto delikatniejszego szamponu. Za to ogromny plus, bo mam bardzo wrażliwy skalp.

Niestety, nie do końca dobrze czuję się z faktem, że:
- nie wiem, jakich kosmetyków użyto - w moim niedużym rodzinnym mieście zawsze przedstawiano mi produkty
- nie została spełniona obietnica wykonania Eko-maski na oczach klienta; nawet nie wiem, co nałożono mi na włosy - na szczęście efekt jest świetny
- suszono włosy ciepłym nawiewem i ich nie zabezpieczono przed szkodliwym działaniem wysokiej temperatury - może się czepiam, bo wszędzie się używa takich suszarek, ale nie tego spodziewałam się po Ekofryzjerze
- nie zabezpieczono końców na koniec wizyty - u każdego fryzjera, jakiego odwiedzałam, był to standard... 
I jak już wspomniałam - atmosfera była dziwna i nie czułam się odprężona. 

Ciężko mi powiedzieć, że wybiorę się tam ponownie. Niestety, nie jest to miejsce na studencką kieszeń, ale też tego nie oczekuję. Raz na jakiś czas można pozwolić sobie na taką włosową ekstrawagancję. Ale mam pewien niedosyt, kilka rzeczy nie do końca zgadza się z filozofią tego miejsca. Pomimo wszystko myślę, że jeszcze tam zawitam, bo efekt mi się podoba. Po prostu następnym razem będę dociekliwa. :)

Polecam Wam odwiedzić to miejsce nawet ze zwykłej ciekawości. Nie jest to "tania impreza", ale zawsze można odłożyć taką sumę i rozpieścić swoje włosy. Mają bogatą ofertę, a w niej takie atrakcje jak szatusz.

Haircology
ul. Rozbrat 44A
Warszawa
tel.  669 780 669
link do strony - haircology

Wybierzecie się tam kiedyś? Jeśli macie pytania, zapraszam do komentowania lub napisania do mnie maila. Pozdrawiam i do następnego! :)

żródła zdjęć: [1], [2], [3], [4]

piątek, 12 czerwca 2015

Kosmetyczny sezon na truskawki

Hej! Sezon na owoce jagodowe rozpoczęły poczciwe truskawki, które są gwiazdą dzisiejszego posta. Zapraszam Was serdecznie na kilka kosmetycznych przepisów z truskawką w roli głównej!



Peeling z truskawek:
Rozgnieć truskawki widelcem i dodaj cukier. Gdy chcesz wykonać peeling całego ciała, wybierz cukier trzcinowy. 

Maseczka nawilżająca do cery suchej:
Zmiksuj truskawki, a następnie dodaj 2 łyki miodu i łyżkę śmietanki kremówki. W celu zagęszczenia można dodać odrobinę zmielonych płatków owsianych. Zmyj letnią wodą po 15-20 minutach.

Maseczka dla cery tłustej:
Kilka zmiksowanych truskawek dodaj do ubitego na sztywno białka. Zmyj letnia wodą po 15 minutach.

Maska regenerująca do włosów:
Około 10 truskawek zmiksuj i dodaj 4 łyżki mleka lub śmietanki. Trzymaj na włosach około 15 minut. Następnie zmyj letnią wodą i umyj włosy delikatnym szamponem.

Maska do włosów suchych:
Zmiksowane truskawki dodaj do puree z awokado. Trzymaj pod przykryciem około 30 minut. 

Maska odżywcza do włosów:
30 dag truskawek zmiksuj z kilkoma łyżkami miodu, opakowaniem jogurtu naturalnego i łyżką ulubionego oleju. Po 20 minutach spłucz i umyj włosy delikatnym szamponem.

A tu ja w maseczce dla cery tłustej:


Wcześniej wykonałam truskawkowy peeling. Buzia była mięciutka i odświeżona, pory zwężone. 

Specjalnie dla Was przygotowałam wszystkie przepisy w formie grafiki, którą możecie wydrukować lub po prostu zachować na dysku (wystarczy kliknąć na napis):


http://oi57.tinypic.com/2u7r9si.jpg

Pozdrawiam Was i dajcie znać, czy przepisy się u Was sprawdziły!

wtorek, 9 czerwca 2015

Niedziela dla włosów

Hej! Dzisiejsza ''Niedziela dla włosów'' z moim najnowszym produktem do pielęgnacji włosów. Zapraszam!

  • Na kilka godzin przed myciem nałożyłam olejek Heenara, a w skórę wmasowałam wcierkę z kozieradki.
  • Następnie umyłam włosy przy użyciu kojącego balsamu do wrażliwej skóry głowy Ecolab oraz mydła cedrowego Bania Agafii.
  • Na 20 minut nałożyłam na włosy nową maskę Cesarzowe Jagody ''Głęboka regeneracja i odżywianie'' Gzel for Natura Siberica.
  • Na koniec wtarłam tonik wzmacniający oraz w końce wmasowałam eliksir odżywczy Elseve.
Zdjęcie tego samego dnia, przy użyciu lampy błyskowej:


I następnego dnia rano:


Trochę głupio to zabrzmi po pierwszym użyciu, ale maska to rewelacja. Mam nadzieję, że taki efekt się utrzyma, bo włosy były idealnie dociążone, grube, mięsiste, mięciutkie, mogę się rozpływać... Spróbuję trzymać ją jeszcze dłużej na włosach (producent pisze tylko o 5 minutach). Włosy są bardzo dzielne, lato i moja sesja jeszcze nie dały im zbytnio w kość. Ale cieszę się na wizytę u ekofryzjera (jak się w końcu zapiszę :D). 
Wracając jeszcze do niedzieli - maska kandyduje do miana mojego ulubieńca i ma na to duże szanse. Dostałam ją od rodziców z okazji Dnia Dziecka. Widziałam, że w sklepach internetowych kosztuje ponad 30 zł, a w małym sklepie w moim rodzinnym mieście około 26 zł (jeśli ktoś jest z Siedlec i okolic, polecam - Natu Sklep zielarsko-medyczny) .

Pozdrawiam Was serdecznie! :)

sobota, 6 czerwca 2015

Plany na czerwiec

Witajcie! Po kilku dniach odpoczynku w rodzinnym domu wracam do Was z nowym postem.

1) Sesja - czyli punkt, który nie wymaga zbyt dużego komentarza :). Powiem tylko tyle - czekam, aż to się skończy, chociaż się jeszcze nie zaczęło.

2) Ostatni miesiąc pokrzywy - zawsze stosuje kuracje 3-miesięczne. Czerwiec będzie ostatnim miesiącem z pokrzywą. Później planuję picie oleju lnianego lub z wiesiołka. 

3) Kozieradka - moja przygoda z kozieradką nie zaczęła się najlepiej. Dwa lata temu sięgnęłam po nią pierwszy raz i wywołała u mnie brzydkie podrażnienie. Pomyślałam wtedy: ''widać nie dla mnie''. Teraz postanowiłam wcierać napar z kozieradki na minimum 30 minut przed myciem i ta metoda się u mnie sprawdza, choć nie zaobserwowałam jeszcze znacznych efektów.

4) Akcja: olejowanie - RedHairControl organizuje akcję ''Wakacyjne olejowanie''. Ja i tak olejuję włosy przed każdym myciem, ale w tym czasie będę stosować nowe oleje, więc będę chciała zaobserwować ewentualne efekty.

5) Po sesji - odpoczynek - czyli coś, czego pragnę już teraz. Planuję jeden dzień po prostu leżeć i nic nie robić. A potem czytać stosy książek i oglądać mnóstwo filmów. 

6) Owoce i warzywa sezonowe - lato lubię za jedno - wszystkie te cudne warzywa i owoce, które tak uwielbiam. Od kiedy zaczął się sezon na truskawki codziennie z chłopakiem zjadamy ich około kilograma i zawsze nam mało (przynajmniej mi). A pomyśleć, że to dopiero początek. Lato to świetny moment, by urozmaicić swoją dietę, a nawet wypróbować dietę wegetariańską/wegańską/witariańską. 

7) Eko-fryzjer - po sesji planuję udać się do Eko-fryzjera ''Haircology'' w Warszawie (ul. Rozbrat 44A). Chcę skrócić końcówki i skorzystać z zabiegu EKO-REGENERACJI. 

8) Rozdanie dla Was - tak, dobrze widzicie ;). W czerwcu pojawi się dla Was rozdanie, więc bądźcie czujne! Zachęcam do obserwowania mojego bloga, by być zawsze na bieżąco. 

A Wy jakie macie plany na czerwiec? Pozdrawiam!

wtorek, 2 czerwca 2015

Giga denko!

Dzisiaj przychodzę do Was z ''denkiem'' z okresu dwóch miesięcy: kwietnia i maja. Udało mi się zużyć sporo kosmetyków, niektóre z nich zalegały mi w szafce. Zapraszam na mini-recenzję każdego z nich.



próbki / odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany i balsam do włosów z betuliną
Oba te produkty miałam już w formie próbek i moje odczucia co do nich się nie zmieniły - to dwa świetne kosmetyki do włosów, które na pewno u mnie zagoszczą. 
szampon / szampon ziołowy do włosów suchych i normalnych Fitomed
Zużyłam ten kosmetyk jako mydło do rąk. Bardzo podrażniał mi skórę głowy, a miał być dla niej łagodny. Nie wrócę do niego. 
krem do twarzy / krem nawilżający korygująco-ściągający Ziaja Liście Manuka
To nie jest zły krem, nie zrobił mi krzywdy, ale był za lekki. Moja skóra potrzebuje większego nawilżenia. Ostatecznie zużyłam jako krem do stóp. 

żel pod oczy / żel do powiek i pod oczy ze świetlikiem i aloesem FlosLek
Szczerze mówiąc, to nie zauważyłam, by robił coś szczególnego z moją skórą wokół oczu. Wersja, której używam aktualnie jest o wiele lepsza.
odżywka do włosów / Isana Professional Oil Care
Używałam jej głównie jako pierwsze O i w celu zemulgowania oleju. Wiele dziewczyn się nią zachwyca, moje włosy trochę puszyła. Poza tym jej skład pozostawia sporo do życzenia, więc polecam używanie jako pierwsze O.
próbka / BIOVAX Intensywnie regenerująca maseczka do włosów suchych i zniszczonych
Pisałam o niej w tym poście - click! Postanowiłam kupić saszetkę na spróbowanie i dzięki temu wiem, że wersji pełnowymiarowej raczej nie kupię. Miałam po niej siano na głowie, włosy były przesuszone, a o regeneracji nie było mowy. Zawiodłam się, bo skład zapowiadał fajny produkt.

odżywka do włosów / Yves Rocher odżywka odbudowująca z olejkiem jojoba 
Nie będę się tutaj na jej temat rozpisywać, bo na bloga pojawiła się już szczegółowa recenzja tej odżywki - click!. Chętnie do niej wrócę. :)

 
balsam do ciała / Avon City Rush
Balsam do dosyć mocnym zapachu i kiepskim składzie. Nic szczególnego, nie zamierzam kupna (ten dostałam).
dezodorant / Alterra dezodorant w kulce z balsamem z melisą lekarską i szałwią
Bardzo fajny dezodorant, który pomimo zawartości alkoholu wysoko w składzie nie podrażnia. Kosztuje grosze, jest wegański, nie brudzi ubrań, choć trochę wolno schnie. Polecam. 
szampon / organiczny szampon nawilżający do suchych włosów 'Ekstrakt z jagód acai i proteiny perły' Love2MIX Organic
Dosyć przeciętny szampon, używałam go także do tworzenia peelingów. Nie wyróżnia jakimś specjalnym działaniem. Nie planuję ponownego zakupu. 
żel po prysznic / Odżywczy żel pod prysznic z Olejkiem Arganowym Bio Yves Rocher
Nie kupię go ponownie ze względu na zapach - nie przepadam za słodkimi aromatami. Żele z Yves Rocher lubię, bo nie wysuszają skóry i są wydajne. Kupię ponownie, ale inne wersje zapachowe.


szampon DIY
Wykonałam go własnoręcznie z półproduktów na warsztatach organizowanych przez Zieloną wśród ludzi w warszawskim Zieleniaku. Był świetny, bardzo łagodny, ładnie odbijał włosy od nasady. Zamierzam powtórzyć produkcję w domu. 
dezodorant / Alterra Sensitive balsam dezodorujący
B-U-B-E-L! Nie mam problemu z nadmierną potliwością, a za sprawą tego produktu nieładnie ode mnie pachniało zaraz po jego użyciu. Mam wrażenie, że wzmagał pocenie i kompletnie nie neutralizował nieprzyjemnego zapachu, tylko sprawiał, że był bardziej intensywny. Nie polecam, wyrzuciłam go po kilku dniach od otwarcia.
miniaturka odżywki  / Ziaja naturalna oliwkowa odżywka do włosów
Kupiłam przed wyjazdem na weekend do domu, by używać jej jako pierwsze O w czasie mycia. Fajnie, że Ziaja wprowadziła mini-wersje swoich produktów w mini-cenach (dostępne w Rossmannie).
filtr ochronny / Iwostin SOLCERIN krem ochronny do skóry wrażliwej i alergicznej SPF 50+
Mój ulubieniec. Bardzo wydajny (starczył mi na prawie rok), nadawał się pod makijaż i rzeczywiście chronił. Nie uczulał, nie zapychał. Trochę bielił. Chętnie do niego wrócę. 

maseczka do twarzy / Montagne Jeunesse Blemish Mud oczyszczająca maska błotna
Taki przeciętniaczek. Nie zauważyłam jakiegoś szczególnego efektu oczyszczenia. Od czasu do czasu kupuję maski tej firmy (dostępne w Hebe), bo mają niezłe składy i są wygodne, na przykład na wyjazdy.
olejek do włosów / Yves Rocher olejek odbudowujący
Co pokochałam na początku w tym olejku? Zapach! A potem działanie. Cudownie nawilżał włosy, wygładzał je. Przy jego regularnym używaniu moje włosy zyskały idealny, równomierny połysk. Chętnie do niego wrócę, a Wam serdecznie go polecam! :)
płyn micelarny / Ziaja Ulga płyn micelarny do cery wrażliwej
To dobry kosmetyk za małe pieniądze. Dobrze zmywał makijaż i działał łagodząco (w składzie ekstrakt z lukrecji). Minusem dla niektórych z Was może być fakt, że trochę się pieni. Mi to nie przeszkadzało. 
próbka / Kolastyna Hydra Energy balsam do ciała ''So Nourish''
Trochę nie rozumiem idei dawania próbek balsamów do ciała w takiej formie - saszetka tej wielkości starczyła mi na pół nogi. :D Nie planuję zakupu.

odżywka do włosów / Garnier Fructis Oleo Repair
Odżywka uwielbiania przez wiele dziewczyn mnie nie zachwyciła. W związku z tym nie planuję ponownego zakupu. Najczęściej używałam jej jako pierwsze O.
peeling / Ziaja Liście Manuka pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom
Niestety, pasta jest dla mnie za mocna, wysuszała mi skórę na twarzy i podrażniała. Zużyłam jako peeling do ciała i tam sprawdziła się świetnie. Nie planuję ponownego zakupu.
krem do twarzy / Tołpa Green nawilżający krem łagodzący
Bardzo dobry krem, który rzeczywiście ma działanie łagodzące i kojące. Po dłuższym czasie jednak zaczął mnie męczyć - nie umiem wytłumaczyć, dlaczego, po prostu takie odczucie. Może kiedyś do niego wrócę. 
żel do mycia twarzy / Hydrain3 Hialuro kremowy żel do mycia Dermedic
Recenzja tego kosmetyku tutaj - click!. Pewnie kiedyś do niego wrócę, bo byłam z niego bardzo zadowolona. 


krem do depilacji / Isana łagodny krem do depilacji
To bardzo dobry krem do depilacji za małe pieniądze i bez parafiny w składzie (jedyny jaki znalazłam na rossmannowkich półkach). Szkoda tylko, że tubka taka mała - starczyła mi na dwie łydki.
Flos koszyczek nagietka
Niebawem na blogu pojawi się oddzielny wpis o właściwościach nagietka. Suszu używałam do robienia płukanki do włosów. 
szampon do włosów / Oillan Baby szampon nawilżający
Ponownie odsyłam do szczegółowej recenzji - click!. Szampon jeszcze nieraz się u mniej pojawi. 
korektor / Catrice Camouflage Crem odcień 01
Nie jestem zbytnio wymagająca w kwestii kosmetyków do makijażu - używam tylko podkładu i korektora. Z tego kamuflażu byłam przez dłuższy czas zadowolona, ale później nie chciał w ogóle kryć. Może kiedyś kupię ponownie. 

podkład / Lavera podkład mus 01 kość słoniowa
Recenzja tego podkładu już pojawiła się na blogu - click!. Na pewno nie kupię ponownie. Ulżyło mi, gdy ujrzałam dno... 
próbka kremu do twarzy / Kiehl's Control Daily Skin-Clearing Treatment
Używałam już wcześniej próbki tego kremu (starcza na jakieś cztery aplikacje) na noc. Widać, że powoduje stopniowe oczyszczanie skóry. Może kiedyś zakupię wersję pełnowymiarową.
żel pod prysznic / Isana owocowy żel pod prysznic o uwodzicielskim zapachu
Czy zapach był uwodzicielski - tego nie wiem, ale na pewno był wiśniowy. Lubię żele Isany, bo są tanie i ładnie pachną, ale ten bardzo wysuszał mi skórę.
odżywka do włosów / odżywka Malina i Hibiskus Avon Naturals
Używałam jako pierwsze O i z takim przeznaczeniem ją kupiłam. Właściwie tyle mogę o niej powiedzieć. :D Krzywdy mi nie zrobiła, ale jako drugie O bym jej nie użyła - miała dosyć wysoko w składzie alkohol. 


maska do włosów / Kallos Latte
To kolejny hit blogosfery, co do którego mam mieszane uczucia. Czasami niemiłosiernie puszył mi włosy, a kolejnym razem dawał świetny efekt na włosach. Planuję teraz wypróbować inne wersje masek Kallos.
krem / balsam z aloesem Herbamedicus
Treściwy krem na bazie wazeliny i parafiny, którego używałam do stóp. Moja skóra w tym miejscu jest bardzo wymagająca i lubi kremy parafinowe. Byłam z niego zadowolona, ale nie planuję kolejnego spotkania.
olejek  / olejek do pielęgnacji ciała Babydream Fur Mama
Akurat ten kultowy kosmetyk sprawdził się na moich włosach - nawilżał je i wygładzał. Do ciała go nie używałam, ale myślę, że może sprawdzić się latem. 
próbka kremu / Effaclar Duo
Kiedyś go używałam i był w porządku, obecnie spowodował u mnie straszne podrażnienie i wysyp drobnych krostek na całej twarzy... Nie, nie i jeszcze raz nie!

Udało Wam się dotrzeć do końca? ;) Używałyście tych kosmetyków, jakie macie zdanie na ich temat? Czekam na Wasze opinie w komentarzach. Pozdrawiam!