Lavera Podkład Mus kość słoniowa 01
Co mówi producent?
"Podkład w postaci lekkiego musu doskonale rozprowadza się
na twarzy i zapewnia optymalne pokrycie drobnych niedoskonałości i
przebarwień. Wytrzymuje cały dzień bez konieczności poprawiania.
Dostępny w trzech odcieniach."
Skład:
roślinny dodekan, krzem mineralny, olej z kwiatu słonecznika*, olej
rycynowy*, roślinny olej glicerynowy, lauroyl lizyny, olej rzepakowy,
hartowany olej roślinny, hartowany olej rzepakowy, oliwa z oliwek*,
masło shea*, olej arganowy*, masło kakowe*, olej z orzecha kokosowego*,
ekstrakt z rokitnika*, wodno-alkoholowy wyciąg z kwiatu róży*, ekstrakt z
kwiatu malwy*, ekstrakt z kwiatu lipy*, lecytyna, olej z lnicznika,
witamina E, olej z kwiatu słonecznika, witamina C, mieszanka naturalnych
olejków eterycznych [+/-mika, dwutlenek tytanu, tlenek żelaza, pigment
perłowy, tlenek cynku]
*składniki pochodzące z upraw ekologicznych
Skład tego podkładu bardzo mi zaimponował - był to jeden z dwóch powodów, dla których zdecydowałam się na zakup tego kosmetyku. Miałam wrażenie, że nie dość, że będzie to podkład, to będę mogła liczyć na jakieś działanie pielęgnacyjne.
Konsystencja, kolor, zapach:
W momencie nabierania, mus wydaje się tłusty. Na twarzy natomiast zmienia się w dziwną, pudrową formę, którą ciężko równomiernie rozprowadzić. Kolor jest dla mnie idealny i to zdecydowało o zakupie tego podkładu - jasny, ale nie biały. Zapach to również kwestia przedziwna - dla mnie duszący i nieprzyjemny.
Opakowanie:
Wiem, że słoiczki nie są zbyt higieniczne, ale ja bardzo je lubię. Opakowanie uważam za wygodne i ładne.
Działanie:
Cóż, nie tego się spodziewałam... Podkład nie spełnia żadnej z obietnic producenta. Kiepsko rozprowadza się na twarzy. Łatwo o smugi, gromadzi się w załamaniach i porach. W ciągu dnia waży się na twarzy i dosłownie z niej spływa. Czasami po całym dniu nie mam go w ogóle na twarzy! Krycie? Mogę o nim zapomnieć. Mus podkreśla wszystkie niedoskonałości, zwłaszcza suche skórki i zaczerwienienia, co doprowadza mnie do szału - mam skłonność do dużych zaczerwienień. A obietnica trwałości cały dzień to naprawdę kiepski żart... Trzyma się godzinę, maksymalnie dwie i tylko wtedy, gdy siedzę w jednym miejscu. Dobrze, że nie mam nawyku dotykania się po twarzy, bo wtedy nie wiem, ile by się wytrzymał... Dodatkowo muszę zaznaczyć, że kiepsko współpracuje z korektorem. Nie wiem, czy tylko z moim (punktowo używam kamuflażu od Catrice), ale nigdy wcześniej nie miałam takich problemów.
Poniżej zdjęcia wykonane po około trzech godzinach od nałożenia. W tym czasie pojechałam na jedne zajęcia i wróciłam do domu. Zaznaczę, że był to chłodny poranek.
Nie takiego efektu oczekiwałam...
Dostępność:
Kosmetyki tej marki nie są ogólnodostępne. Ja kupiłam podkład w warszawskiej BioOrganice w cenie 45,50 zł za 15 ml! A wiecie na ile mi starczył? Na jakieś dwa miesiące. Tylko nie używam go codziennie - w kwietniu bardzo rzadko się malowałam, a w tygodniu gości na mojej twarzy tylko 4 dni i to nie zawsze... Wydajność jest odwrotnie proporcjonalna do tej ceny.
Podsumowując:
To najgorszy podkład w moim życiu. Jest mi przykro, bo ma świetny skład, idealny dla mnie kolor i po prostu miałam dosyć duże oczekiwania. Podkład i korektor to jedyne kosmetyki do makijażu, jakich używam. Do tego korzystam z ich pomocy stosunkowo rzadko, więc liczę na ładny efekt na buzi. A tu taki bubel... Bardzo zraziłam się do tej marki i ciężko będzie mnie do niej z powrotem przekonać.
A Wy używałyście kosmetyków kolorowych tej marki? A może znacie jakieś podkłady warte uwagi? Dajcie znać. Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz